sobota, 8 sierpnia 2015

"Wakacyjne przygody pałacowej gromady" czyli morze miniaturek literackich - Część I

Zapraszam do czytania, odezwę się na dole~
Enjoy!
(kolejne miniatury będę odcinać w taki sposób ~*~ )

Byłam totalnie wymęczona, wiecie to jeden z tych wieczorów podczas których te cholerne papiery na na moim biurku za nic nie chcą przyjąć do wiadomości, że mają się zdezintegrować i dać mi w końcu święty spokój. Leżą tylko i mierzą mnie wzrokiem – jakbym nie wiedziała, że muszę się przez nie dzisiaj przedrzeć.
Pobieżnie przeczytałam trzymany w dłoni dokument, poprawiłam w nim kilka błędów i odrzuciłam go na stos jemu podobnych na podłodze – potem je pozbieram, teraz nie mam na to ani siły ani ochoty. Kątem oka spojrzałam w stronę stojącego niedaleko zamkniętego czarnego laptopa fosforyzującego na fioletowo zegarka, dochodziła 23, a ja wciąż mam tego całego tałatajstwa dość spory stos... a jutro muszę wcześnie wstać, westchnęłam ciężko i sięgnęłam po kolejną kartkę zapełnioną drobnym drukiem. Tyle dobrze, że już za kilkanaście godzin będę miała prawo mieć to wszystko w nosie. Uśmiechnęłam się złowieszczo do siebie i mimochodem zmięłam dokument trzymany w dłoni. Oczywiście chwilę później musiałam wymruczeć kilka pomocniczych słów, żeby to naprawić, ale uśmiech pozostał mi na utach na następne kilka minut.
Długo czasu nie minęło, a przedarłam się przez jedną z teczek, jednak niekompetencja z którą zostały przygotowane dokumenty wewnątrz niej wywołała u mnie przypływ frustracji przez co myślałam, że wybuchnę, albo chociaż zacznie mi dymić z uszu. W konsekwencji jednak jedynie westchnęłam z rezygnacją i odchyliłam się do tyłu w swoim czarnym, skórzanym fotelu, w którym to pracuję od niedawna w moim gabinecie. Przymknęłam na chwilę swe dwukolorowe oczy, policzyłam uspokajająco do dziesięciu i pomasowałam delikatnie skronie... nie pomogło.
Zmierzyłam poirytowanym wzrokiem biały sufit, nawet on wydawał mi się w tym momencie wkurzający i to bynajmniej nie mniej niż czekające na mnie dokumenty.
Dlaczego zawsze ja? – warknęłam pod nosem i poderwałam się gwałtownie do pozycji stojącej by bez większego zastanowienia wyjść z gabinetu, oczywiście przy akompaniamencie głośnego trzasku hebanowych drzwi, stukotu obcasów o drewnianą posadzkę i cichych przekleństw z pod nosa.
Po niecałej minucie byłam już w kuchni, muszę sobie zrobić herbaty, bo serio wybuchnę... wzięłam uspokajający wdech i nie zwracając większej uwagi na szykującego jakieś jedzenie Cienia, zabrałam się do robienia herbaty.
Szaro włosy zna mnie na tyle dobrze i ma na tyle taktu, że nawet się nie odezwał, tylko przełknął ślinę i czym prędzej wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Nic dziwnego, jak na dłoni widać w jakim jestem nastroju, a Cień miał wystarczająco dużo doświadczenia ze wściekłą mną, że wolał się nie narażać. Nie zabawiłam w kuchni zbyt długo – po pięciu minutach siedziałam z powrotem w gabinecie sącząc gorącą jaśminową herbatę i przeglądając kolejne papierzyska.

***

Kiedy tylko dwukolorowa opuściła kuchnię, Cień wypuścił z ulgą oddech, którego nawet nie zauważył, że wstrzymywał. Dziewczyna potrafiła być przerażająca i on był jedną z osób, które wiedziały o tym najlepiej, bo widziały jej gniew – tudzież odczuły go na własnej skórze. Szaro włosy należał jedynie do tej pierwszej grupy i dziękował za to co dnia.
Teraz jednak był w stanie zrozumieć co powodowało u Autorki takie głębokie poirytowanie i frustrację – dziewczyna nienawidzi papierkowej roboty, mimo iż wie, że nie wykręci się od wykonania jej. Tyle dobrze, że jutro zaczynają się w końcu umówione w tajemnicy wakacje i oboje będą mogli w końcu odpocząć.
Młodzieniec uśmiechnął się zadziornie i przegarnął dłonią swoją nieokiełznaną czuprynę, odbiją sobie za tą całoroczną pracę – szczególnie, że mieli zamiar po prostu prysnąć. Srebrnooki zaśmiał się cicho i z uśmiechem błąkającym się na jego wąskich ustach wrócił do mieszania szykowanej przez niego sałatki z pomidorów, fety oraz czarnych i zielonych oliwek.
Oj, będzie się działo.


~*~

Wschód słońca nad Krainą-Nie-Tutaj jest jedną z rzeczy, które trzeba w życiu zobaczyć – często zamiast zwyczajowo barwić chmury na różowo, czerwono i pomarańczowo, słońce lubi płatać mieszkańcom figle i uzupełnia tą paletę barw o lazurowy, szmaragdowy i szafirowy. Tak też i działo się dzisiaj, a zbiegło się to z pobudką pewnej dwukolorowej dziewczyny i jej asystenta, którzy mimo położenia się o późnej godzinie wstali równo z tym niezwykłym wschodem słońca.

O 4:21, bo dokładnie o tej godzinie pierwsze promienie słońca zawitały do obu sypialni, zarówno dziewczyna i młodzieniec zerwali się z łóżek bez dłuższego zastanawiania się i ruszyli biegiem do swoich łazienek – tylko po to by po 15 minutach wyjść z nich w pełnym rynsztunku.

***

Po wyjściu z łazienki podskoczyłam do swojej garderoby, żeby sprawdzić czy na pewno o niczym nie zapomniałam, no i żeby się uczesać, no bo z takimi rozczochranymi włosami nie pójdę nigdzie, nie ma głupich. Zasunęłam za sobą drzwi po czym wysunęłam spod jednej z szafek dość spory turystyczny plecak i zlustrowałam go na wylot wzrokiem.
Chyba spakowałam wszystko... – zamyśliłam się na głos i zaczęłam wyliczać na palcach – kilkanaście kompletów czystych ubrań, kilka par butów – w tym glany, graty do mycia, trzy ręczniki, dwa koce, śpiwór, zestaw surwiwalowy... tak raczej mam wszystko co miałam zabrać. Resztę ma Cień... – otrząsnęłam się szybko z zamyślenia i przywoławszy swoją szczotkę do włosów stanęłam przed lustrem wbudowanym w ścianę.
Zmierzyłam wzrokiem swój strój i uśmiechnęłam się lekko do siebie. Byłam ubrana w wygodne spodnie na trzy/czwarte z ciemnego dżinsu, czarną koszulkę z drobnymi szarymi nadrukami i biało-czarną kraciastą koszulę na krótki rękawek ze srebrnymi zdobieniami przy końcach rękawów i kołnierzyku. Na szyi miałam zawiązaną blado zieloną chustkę z pod której wystawał wisiorek ze srebrnym krukiem, na nogach zaś szare adidasy ze sznurówkami w tym samym kolorze co chustka.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i zaatakowałam swoje dwukolorowe włosy szczotką, rozczesywanie chwilę potrwało – nawet nie zauważyłam kiedy tak urosły, sięgały już niemal do mojej talii – ale w końcu je ujarzmiłam i zaplotłam w luźnego warkocza zostawiając sobie przysłaniającą czoło grzywkę. Zabrałam jeszcze sygnet ze szkatułki, ale wyjątkowo nie założyłam go na palec tylko wsunęłam do kieszeni spodni. Kilkanaście sekund później miałam swój turystyczny plecak na ramieniu i kierowałam się w stronę otwartego na oścież wyjścia na taras gdzie tak jak się tego spodziewałam stał szaro włosy opierając się nonszalancko o barierkę z rozbrajającym uśmiechem na ustach i podobnym plecakiem leżącym u jego stóp.
Odwzajemniłam uśmiech i gdy podeszłam bliżej wymieniliśmy radosne spojrzenia i przybiliśmy piątkę.
Wszystko gotowe – oznajmił młodzieniec i wyciągnął rękę po mój bagaż, który bez wahania mu podałam.
Nie było problemów? – zapytałam mierząc go wzrokiem z góry na dół... Prezentował się świetnie, jak zawsze, miał na sobie czarne bojówki z masą kieszeni oraz skórzanym paskiem z klamrą w kształcie srebrnego kruka, szarą koszulkę z czarnymi nadrukami, a na to narzuconą blado zieloną kamizelkę z czarnymi elementami. Na nogach zaś adidasy, identyczne jak moje tyle, że czarne. Całego wakacyjnego wizerunku dopełniały jeszcze czarne okulary przeciwsłoneczne wsunięte w jego szare włosy.
Ani jednego – odparł luźno i przeciągnął się lekko.
To świetnie, masz tą karteczkę i sygnet? – zapytałam rozglądając się po swojej sypialni i używając kilku prostych słów do zaścielenia idealnie łóżka. Odpowiedziała mi cisza i po chwili grzebania po kieszeniach w mojej dłoni wylądowały wyżej wymienione przedmioty.
Napisałam szybko czarną wstążkę i nawlekłam na nią oba sygnety, po czym podeszłam do zaścielonego łóżka i położyłam na nim zapisaną eleganckim charakterem pisma karteczkę, a tuż obok wspomniane sygnety. Rzuciłam jeszcze ostatnie spojrzenie na pokój po czym z szerokim uśmiechem pobiegłam z powrotem do Cienia, który w jednej dłoni trzymał oba plecaki, a w drugiej moje okulary, które wcześniej zmodyfikowałam, żeby się samoistnie na słońcu przyciemniały. Nasunęłam je sobie na nos podobnie jak szaro włosy zrobił ze swoimi i zamknęliśmy drzwi na taras od zewnątrz. Wzięłam od mojego asystenta plecaki i zmniejszyłam je, po czym schowałam do kieszeni, w tym czasie Cień wyjął z jednej ze swoich kieszeni dość długą stalową linkę z hakiem dzięki któremu mógł zaczepić ją o balustradę, była ona wystarczająco długa, żeby sięgać do samej ziemi.
Zaśmiałam się lekko na ten widok i sprawdziłam czy linka dobrze trzyma, pytając szarowłosego przy okazji „po co się w to bawić skoro możemy po prostu zeskoczyć”, ten odparł na to, że musimy zostawić jakiś ślad ze swojej ucieczki. Wywróciłam na to oczami, ale się zgodziłam i zapytałam czy możemy już iść.
Oczywiście, moja droga – wyszczerzył się i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą chwyciłam bez wahania. Cień przyciągnął mnie do siebie tak, żeby złapać mnie w talii i sekundę później oboje zjeżdżaliśmy w dół, by gdy tylko nasze stopy dotknęły gruntu zacząć się śmiać i czym prędzej pobiec w stronę ogrodowych murów, który przesadziliśmy bez większego problemu tylko po to by śmiejąc się i gadając pójść w stronę granic Krainy-Nie-Tutaj, w kolorowym pobłysku jej niezwykłego wschodu słońca.

I tak oto Autorka i Cień prysnęli z pałacu, po wcześniejszym zablokowaniu napływu korespondencji oraz dokumentów, a także porzuceniu swych sygnetów z wiadomością: „Kiedyś wrócimy~”


~*~

W końcu zaczęły się wakacje, nic tylko się z tego cieszyć... mogę nie wstawać nawet do południa, a przez resztę dnia mogę bezczelnie leniuchować...
Westchnęłam rozmarzona i przekręciłam się na brzuch w taki sposób, że miałam twarz wtuloną w poduszkę. Przesunęłam dłonią po miękkim materiale czarnej poszewki i uchyliłam delikatnie oczy by zlustrować stojący na szafce nocnej fosforyzujący zegarek.
– 10:31... – mruknęłam pod nosem i przeciągnęłam się lekko na łóżku w taki sposób, żeby nie zrzucić z siebie kołdry – a ja nie muszę wstawać – dodałam po chwili rozmarzona i przytuliłam do siebie poduszkę.
Prawie zasnęłam z powrotem, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi, wywróciłam oczami i po szybkim przekręceniu się na plecy podniosłam się do pozycji siedzącej.
– Wejść – zawołałam szukając przy okazji w szufladzie w szafce nocnej czegoś do zapięcia włosów, może i są ładne i długie, ale włażą dosłownie wszędzie jak nie są w jakiś sposób upięte.
– Jak tam noc? – usłyszałam głos Sebastiana i poczułam zapach herbaty.
Podniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się lekko, poklepałam kołdrę obok siebie z niemą prośbą, żeby sobie usiadł, co ten chwilę później zrobił, a ja spróbowałam zacząć robić sobie luźnego warkocza, co dość kiepsko mi szło, delikatnie mówiąc.
– Całkiem, całkiem... dawno nie miałam okazji spać tak długo – odparłam na wcześniejsze pytanie siłując się jednocześnie z włosami.
Usłyszałam ciche westchnięcie i niemal poczułam, że czarnowłosy przewraca oczami. Spojrzałam w jego stronę z naburmuszoną miną.
– Co tak na mnie oczami wywracasz? – mruknęłam rumieniąc się lekko. Sebastian tylko uśmiechnął się i wyciągnął rękę po gumkę do włosów, którą bez większego zawahania mu podałam,
– Ja to zrobię, usiądź tyłem i siedź spokojnie – wygrzebałam się spod kołdry, by chwilę później usiąść po turecku tak jak mnie poprosił.
– Masz rozczochrane włosy... masz tu gdzieś szczotkę? – uśmiechnęłam się pod nosem i odparłam, że w łazience.
Czarnowłosy dźwignął się z łóżka i po niecałej minucie był z powrotem, by w końcu zabrać się do roboty. Kiedy poczułam jego chłodne dłonie przeczesujące lekko moje czarne włosy westchnęłam cichutko i wychyliłam się w stronę dotyku, równie szybko się opanowałam i usiadłam sztywniej na kołdrze z wypiekami na twarzy. Po prostu wiedziałam, że ten demon się teraz uśmiecha i patrzy się w ten swój sposób spod przymkniętych oczu. Pokręciłam głową, żeby się uspokoić, ale Sebastian mruknął, żebym się nie wierciła i położył mi rękę na ramieniu. Zamarłam, ale uśmiechnęłam się lekko.

Po kilku minutach byłam uczesana i czarnowłosy zabrał się za zaplatanie warkocza, przy okazji zaczęliśmy gadać i gdy w końcu moje włosy były gotowe po prostu zaczęliśmy się przekomarzać.
A to mogło się skończyć tylko w jeden sposób...

– Wygrałem. Przyznasz to w końcu? – wymruczał mi do ucha Sebastian siedząc mi na nogach w taki sposób bym nie mogła wstać i trzymając mi ręce bym nie mogła się wymsknąć i odwrócić sytuacji na swoją korzyść.
– Tylko dlatego, że oszukiwałeś... – odburknęłam zarumieniona po uszy i spróbowałam się uwolnić.
– I kto to mówi? – wyszczerzył się czarnowłosy i zsunął się w taki sposób by położyć się koło mnie. Cała kołdra niemal leżała na podłodze, a poduszki leżały gdzie popadnie. Kiedy zaczynamy się turlać i wygłupiać to niemal zawsze pokój tak wygląda.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przeturlałam się bliżej Sebastiana, który spojrzał na mnie podejrzliwie jakby zastanawiał się co znowu wykombinowałam. Mój uśmiech poszerzył się nieznacznie i przywarłam do jego boku wtulając nos w jego marynarkę. Chwilę później poczułam że obejmuje mnie w pasie i po sekundzie leżałam pod nim.
Jego włosy załaskotały mnie po policzku i zanim zdążyłam skomentować tą sytuację zostałam lekko pocałowana w usta. Westchnęłam w pocałunek i przesunęłam dłonie wyżej żeby móc zapleść je w czarne włosy, krwistooki zresztą nie pozostał mi dłużny.
Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy oboje lekko dyszeliśmy.

– Wiesz, że Chase będzie chciał zaszlachtować cię wzrokiem? – zapytałam kilkanaście minut później gdy byłam już ubrana i dreptaliśmy w stronę sali tronowej.
– Dopóki tylko wzrokiem to jakoś to przeżyję – odparł krwistooki spokojnie i zerknął w moją stronę – poza tym sam mnie poprosił, żebym cię obudził – dodał po chwili z lekkim uśmiechem.
– No właśnie, nie powiesz mi co wy tam wykombinowaliście, prawda? – spytałam przyglądając się czarnowłosemu uważnie spod przymrużonych powiek.
– Prawda – przyznał Sebastian z tym swoim uśmiechem na twarzy.

Nie wiem jak wy, ale ja zaczynam się bać ich pomysłów. Jak nic będą chcieli mnie gdzieś wywieźć... ale cholera z tym, mam wakacje~


~*~

– Wiedziałam, że tak będzie... – mruknęłam do siebie przeciągając się na tylnym siedzeniu mojego i Chase'a samochodu. Zerknęłam w stronę chłopaków i prawie parsknęłam śmiechem. To napięcie jest tak gęste i tak wyczuwalne w powietrzu, że można by je nożem kroić.
Pokręciłam głową gdy zauważyłam jak Chase co chwilę rzuca gniewnie wzrok w stronę Sebastiana... i my tak mamy jechać przez kilkanaście godzin?
Szkoda gadać...

Cheysy miała święta rację, posadzenie tej dwójki z przodu bynajmniej nie było dobrym pomysłem, ale Chase i Sebastian się uparli to teraz muszą się nawzajem znosić. Bowiem nasza trójka, po odkryciu, że Raven gdzieś się urwała i że Autorka z Cieniem gdzieś nawiali, stwierdziła, że oni też się wybiorą w teren na wakacje. No i pojechali, Chase zajął się prowadzeniem, Sebastian nawigowaniem, a Cheysy siadła z tyłu i starała się ogarniać sytuację, próbując jednocześnie nie śmiać się do rozpuku z zdawkowej wymiany zdań z przodu. Podenerwowany Chase i rozbawiony Sebastian to bynajmniej nie najlepsze połączenie. Jeśli dojadą nad to morze w jednym kawałku to będzie dobrze.

Godziny mijały dość spokojnie, czarnowłosa zasnęła w pewnym momencie , każdy by się zmęczył trzymając chłopaków w ryzach. Teraz jednak bez niej jako mediatorki, drażnienie się nawzajem jedynie się nasiliło.

***

Przymrużyłem swoje złote oczy i zerknąłem na bok, Sebastian studiował uważnie mapę nie zwracając na mnie większej uwagi. Wywróciłem oczami i skupiłem się na drodze... niedaleko miało być skrzyżowanie...
– Na następnym skrzyżowaniu w którą stronę? – mruknąłem wrzucając bieg i podając delikatnie gazu.
– W prawo, a potem przez kilkanaście kilometrów prosto – usłyszałem po krótkiej chwili – a jeśli choć trochę przydusisz gaz to może za godzinę będziemy na autostradzie – dodał niecałą minutę później. Odwarknąłem, że wiem i policzyłem w myślach do dziesięciu. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego Sebastian od jakiegoś czasu mnie irytuje... chociaż nie, jednak wiem... pewnie gdyby Cheysy nie zaczęła się z nim spotykać to wszystko byłoby w porządku.
„Musze ogarnąć tą braterską zazdrość, przynajmniej w te wakacje... mamy wypocząć, a nie non-stop się drażnić nawzajem”.
– Seba, powiedz mi jedno... – mruknąłem cicho nie odwracając wzroku od jezdni, ale kątem oka ujrzałem, że odwrócił się zaciekawiony w moją stronę – ty wiesz, że jeśli ją skrzywdzisz to dołączysz do moich kocich wojowników w najlepszym wypadku, a w najgorszym po drugiej stronie? – zapytałem niemal retorycznie i usłyszałem, że demon przełknął ślinę.
– Wiem, dałeś mi o tym do zrozumienia wystarczająco dużo razy – odparł po chwili namysłu, uśmiechnąłem się na to kącikiem ust.
– Postaram się na tym wyjeździe dać wam trochę swobody... nie chcę, żeby Cheysy marudziła, że co chwilę się kłócimy, więc proponuję zawieszenie broni. Co ty na to? – zapytałem z kamienną miną i spojrzałem kątem oka w jego stronę.
Czarnowłosy jednak nie odpowiedział tylko wyciągnął rękę przed siebie w geście pojednania, wywróciłem oczami, ale uścisnąłem ją.

Oj Cheysy się zdziwi gdy się obudzi... no cóż nawet ja mogę chcieć mieć spokojne wakacje~

No i to by było na tyle, a przynajmniej na dzisiaj~
Cztery miniaturki - po dwie od każdej grupy wypadowej ^^
Co bym mogła o tych miniaturach powiedzieć? O dziwo nie pisze się ich dość szybko, na jedną noc ledwo wyciągam cztery, ale lubię je pisać... i mam nadzieję, że Wam spodoba się czytanie ich~
Dedykuję cały projekt mojemu Tacie, bowiem to on wyciągnął mnie nad morze gdzie na ten pomysł wpadłam i dlatego iż pilnuje żeby nikt mi nie właził do pokoju jak piszę~
Piosenki które mnie wspomagały przy pisaniu są identyczne jak w ostatniej notce, więc ich nie podaję ^^
Ok, tyle odemnie, mam nadzieję, że się podobało i cóż...
Do napisania za tydzień~


6 komentarzy:

  1. Bosz.. Jaki Chase zrobił się zazdrosny :D Tradycyjnie już piszę, że miniaturki świetne :P Hm... Cień i Autorka to jest to połączenie, które tygrysy lubią najbardziej :P Nie wiem jak na to wpadłaś, ale udało ci się zaspokoić mój głód jaki wywołał tegoroczny świąteczny Special :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze sporo tych miniatur więc jeszcze się naczytasz~ A raczej naczytasz się jeśli mój komputer wróci cały z naprawy... można rzec że naprawdę poważnie się mu coś pokićkało, problemy z biosem i wykrywaniem dysku... mam nadzieję, że miniatury i moja pisanina przeżyją. Ale cieszę się, że się podoba - a co do Autorki i Cienia? Szczerze? Najchętniej bym pisała o nich cały czas~
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. Hm... Ja bym się nie obraził :P To moje ulubione postacie :D Nawet Sebastiana i Cheysy mniej lubię :D

      Usuń
    3. Wiesz, że moje też? Bo Autorka i Cień są w 100% moi, sama ich stworzyłam i są, że tak powiem "autorscy". Cheysy jest stworzona na bazie Chase'a z "Xiaolin Pojedynek Mistrzów", a Seba jest z "Kuroshitsuji" ^^ I głównie dlatego tak bardzo martwię się o miniatury ze starego dysku, było tam kilka z których byłam autentycznie dumna... Tzn. czytałam je sobie w poszukiwaniu błędów i myślałam "kurde, nie wiedziałam, że tak dobrze umiem pisać" A to dość rzadkie z moją samooceną ^^

      Usuń
  2. Część I, a tu koniec wakacji i gdzie część II? :(
    Autorka z Cieniem rozumiem bawią się w dzieci i ucieczkę, ale ja to już mam tę wizję, jak coś strasznego im się przydarza i w ogóle jest źle i okropnie i cudem uchodzą z życiem...
    No ale to ja, za dużo się naczytałam/naoglądałam jakiś dziwnych sensacji tego typu.
    Ogólnie, to przypominam, że czekam na coś więcej (napisała ta, która pisze równie często jak Ty :P ), bo dobrze mi się Ciebie czytuje i jesteś jedyną osobą, której bloga jeszcze śledzę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak wyszło, że część II, a także i III i IV i V i VI, spaliły się razem z moim twardym dyskiem w okolicach początku sierpnia ( czyli 9 sierpnia, dzień po publikacji tego). Można powiedzieć, że mam monstrualnego pecha.
      Wyjątkowa ta Twoja wizja, chociaż ja im niczego zbyt niebezpiecznego nie zaplanowałam... ale kto wie, kto wie... może mi się coś w tym stylu przyplącze podczas pisania tych miniatur na nowo na przyszłe wakacje :P
      Jak coś napisze to będzie, póki co nie mam totalnie weny i jestem w żałobie po Hidasiu Seniorze, który zakończył żywot razem z moimi miniaturami T.T Pochlebiasz mi C:
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!~

      Usuń