niedziela, 8 września 2013

Rozdział 11 - Wydarzenia zza kurtyny

 Ohayo! Wybaczcie, że tak późno, ale wasza Autorka była dość zajęta ^^
Trzecia gimnazjum to nie przelewki, a na samą myśl o egzaminach w kwietniu przechodzą mnie ciary. No. W każdym bądź razie macie rozdział... nie jest to kontynuacja "Czy ciekawość może być zgubna?", ale właśnie historii głównej. Tak to ten rozdział przy którym miałam zastój twórczy, jak widać został przezwyciężony. Już nie gadam.
Miłego czytania!


'Porozmawiałam' sobie z Grellem porządnie, czyli wiecie ^^... Spokojnie! Przeżył, no bo raczej nie można umrzeć od podbitego oka, co nie? W każdym bądź razie mam jeszcze piętnaście minut do drugiego aktu, a chcę jeszcze porozmawiać z Sebastianem. Muszę się dowiedzieć czy był w tej samej sytuacji co ja, czy też był w to zamieszany tak samo jak Grell.

Trzasnęłam mocno drzwiami i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku schodów. Pokonałam je, przeszłam przez długi korytarz i weszłam za kulisy. Minęłam przewodniczącego klasy, który notabene żywo gestykulując rękami, dyskutował o czymś z Raven. Uśmiechnęłam się pod nosem, ciekawe kiedy moja czarnowłosa przyjaciółka się zorientuje, że nasz kochany Gabriel (nie Archanioł, przewodniczący klasy!) podkochuje się w niej i to już od pierwszej klasy.

Moje rozmyślania przerwało zderzenie czołowe z kolumną. Jęknęłam cicho z bólu i złapałam się za głowę. Lekko chwiejnie zawróciłam i po dwóch minutach byłam w charakteryzatorni, gdzie dostałam woreczek z lodem. Chłód bijący od okładu szybko przyniósł mi ulgę. Po kilku minutach byłam równie zadowolona jak wcześniej. Jedynym problemem był fakt, iż torebka z lodem sprawiła, że połowa makijażu spłynęła mi z twarzy. Rezultat był taki, że zostałam posadzona przed lustrem i jak to ładnie chłopcy określili, 'naprawiona'.
Niestety, zeżarło mi to resztę przerwy i jak tylko wyszłam, zostałam wezwana przez reżysera za kulisy.

***

– ... i pamiętajcie niech będzie tak jak w akcie pierwszym, profesjonalnie – skończył swoją motywującą przemowę czerwono włosy.
Odpowiedziały mu pomruki aprobaty młodych aktorów. Kilka osób podeszło do reżysera, najpewniej, żeby o coś zapytać, reszta za to, zaczęła się rozchodzić w różne strony. Ja akurat stałam trochę z boku, opierając się o tą pechową kolumnę. Rozglądałam się za Sebastianem, ale nie mogłam go nigdzie zarejestrować. Przecież musi gdzieś tu być, bierze udział w następnej scenie...
– O czym tak rozmyślasz? – z zamyślenia wyrwał mnie szept i ciepły oddech na szyi, poczułam też zapach czarnych róż, który uświadomił kto mnie zaszedł od tyłu. Mimowolnie przypomniałam sobie zdarzenia z przed przerwy i kiedy odwróciłam głowę, żeby odpowiedzieć, miałam już zaczerwienione policzki.

Stał za mną, nonszalancko opierając się łokciem o kolumnę z tym swoim specyficznym uśmiechem na ustach.

– O niczym specjalnym – odparłam po chwili siląc się na naturalny ton.
Uśmiechnął się szerzej i odepchnąwszy się od kolumny, stanął tuż przede mną. Pogłaskał mnie delikatnie po głowie, tylko po to by chwilę później zjechać na policzek i tam już zostać.

– No przecież widzę, że coś cię trapi – jego uśmiech w jednej chwili zmienił się na taki, którego nie lubię widzieć. Niby dalej uśmiech, ale bije od niego taki dziwny smutek... i tak jakby poczucie winy.

– N-no, ja... ten, znaczy... – nie mogłam jakoś dobrać słów, aby powiedzieć to co chciałam. Dlaczego zawsze tak jest kiedy próbuję rozmawiać z nim o 'tych' sprawach? Czemu jestem taka nieporadna?

– Rozumiem, jak chcesz to możemy o tym porozmawiać po przedstawieniu. Przed przyjęciem, które z organizował twój brat, powinniśmy mieć na to trochę czasu – chłopak w lot zrozumiał o co mi chodzi. Zdjął rękę z mojego policzka i w zamian chwycił moją dłoń. Przyciągnął ją do ust i pocałował jej wnętrze, patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się po samą perukę i spuściłam wzrok z jego twarzy, napawając się jednocześnie dotykiem tych przyjemnie chłodnych dłoni. Jak tu przy nim zachować zdrowy rozsądek, normalnie jestem oazą spokoju, a gdy się zbliży... Miłość to taka skomplikowana sprawa, mam już tyle lat za sobą i jeszcze jej nie pojęłam.

– Dobry pomysł, niech tak będzie – odparłam po dłuższej chwili, dalej nie podnosząc na niego wzroku.

Poczułam, że czarnowłosy puścił moją rękę i mimowolnie znowu na niego spojrzałam. Okazało się,
że stoi jeszcze bliżej niż wcześniej. Nasze nosy dzieliło może kilkanaście centymetrów.
Z daleka można było już słychać wołanie Grella, wzywające aktorów do kolejnej sceny, przez które zauważyłam iskierki determinacji w krwisto czerwonych oczach chłopaka. Pokonał dzielące nas centymetry i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Trwało to może kilka sekund, a jednak gdybym chwilę później nie została przytulona, to mogłabym teraz siedzieć na ziemi, bo kolana odmówiły mi posłuszeństwa. Wdychałam zapach ciemnowłosego, nie mogąc nacieszyć się jego obecnością... tak blisko, jak nigdy.
– Trzymam cię za słowo...Julio – kolejny szept, przerywający moje zamyślenie... ale jak przyjemnie przerywający.

– Ja ciebie też... – odparłam, nie chcąc aby wypuszczał mnie z ramion.

Sebastian jednak musiał w końcu mnie opuścić, nie przejęłam się tym jednak tak bardzo. W końcu kolejna scena należeć będzie jedynie do naszej dwójki. Tymczasem jednak przysiądę sobie na skórzanej kanapie i pomyślę o czekającej nas za kilka godzin rozmowie.

***

Reszta przedstawienia i przerw wyglądała podobnie. Na scenie profesjonaliści, choć nie bez uczuć, za kulisami zaś prawie jak zakochani. Prawie, bo wciąż nie do końca pewni siebie nawzajem.

Autorka nie mogła się powstrzymać od uśmiechu pełnego politowania, patrząc na ich zachowanie...
Sebastian jest śmiały, choć często podenerwowany. Cheysy pragnie bliskości, choć ma wątpliwości.
Ciekawe jak potoczy się ta rozmowa na przyjęciu, nieprawdaż moi drodzy?


Wiem, że jest bardzo krótki... ale śmiem twierdzić, że treściwy ^^
Co do drugiego opowiadania... trwają nad nim intensywne prace, prawie skończyłam kolejny rozdział, ale kiedy go dam to nie wiem. Powiem tyle, że następną notką na pewno on nie będzie. No.
To chyba tyle... nie, nie wróć.
Jeszcze dedykacje *odkaszluje* rozdział powyższy dedykowany jest mojej najukochańszej Gabie i równie ukochanej Arisu. No. To tyle, wracam do nauki ^^
Do napisania.

7 komentarzy:

  1. HURA!!!
    Cheysy wróciła^^
    A już zaczęłam się martwić bo coś długo cię nie było... A ja czekałam na notkę. Ale nie spodziewałam się, że będzie dotyczyć głównego opowiadania...
    No cóż życie jest zaskakujące.
    Pozdrawiam.
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam panią i miło mi słyszeć ^^
      Mnie zwykle długo nie ma... przynajmniej w roku szkolnym, choć staram się wrzucać te rozdziały z grubsza 1 na miesiąc... brak czasu itp.
      Dotyczy głównego opowiadania, bo na razie nie miałam nic innego... jak na razie.
      Co prawda to prawda... *powiedziała ta, której dziś serw na W-f wyszedł*
      Nawzajem!
      Autorka

      Usuń
  2. Ach, Cheysy, jak zwykle świetny rozdział. Prawda, krótki, i odczuwam niedosyt, ale odczuwam go praktycznie zawszę bo: CHCĘ WIEDZIEĆ CO DALEJ!
    Jak ja Ci zazdroszczę weny, pomysłów i wszystkich rzeczy tego rodzaju.
    U mnie dalej pustka... ale nieważne.
    A jak zdrowie? Nastrój? Jak szkoła? I ogółem, co tam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bardzo.
      No na dłuższy nie miałam sił, albo raczej gdyby był dłuższy to byłby bez sensu, a przynajmniej ja tak myślę (i moja wena także).
      Nie ma czego zazdrościć... tyle pomysłów i tak naprawdę mam czas na wykorzystanie zaledwie niewielkiej ich części...
      Jakie nieważne! Bardzo ważne! Walcz dziewczyno! Wygrani są tylko ci, którzy się nie poddają mimo wszystko! NO!

      Zdrowie jak na razie dopisuje (jeszcze się nie ma sezonu na chorowanie, *jesieni i chłodów*). Nastrój...? Jest dobrze póki mam Raven obok... czyli zawsze. No prawie ^^
      Szkoła ma się dobrze, w końcu dopiero drugi tydzień.
      Ogółem jest w porządku... chociaż pisanie stoi na razie w miejscu. Na razie, bo zaraz się za nie wezmę.
      Pozdrawiam i jeszcze raz namawiam do walki!
      Autorka

      Usuń
  3. Nie przeginaj. W trzeciej gim nie ma aż tak dużo nauki.
    Wierz mi, chciałabym się cofnąć.
    Przynajmniej bym nie musiała dojeżdżać, w ja już w pierwszej liceum i wiesz.
    Mam takiego pecha (albo szczęście - zaależy, jak patrzeć), że nie ma Lewandowskiego (taa... nasz nauczyciel od w- f też ma tak na nazwisko :D) i nas zwolniono.
    I weź tu czekaj do 13:40 na autobus...
    W ogóle dziwnie było jakoś. Jakieś lekcje skrócone.
    Zdasz spokojnie egzamin. Teraz to jest niż i się bez problemu dostaniesz, mówię Ci.
    Rozdział jakiś taki inny i... czy ta szkoła wyprała Ci odrobinę mózg?
    :D
    Kurczę - nie wiedziałam, że dzwonek jest aż taki głośny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeginam... mam po prostu małe zaległości z poprzednich lat.
      Praktycznie ostatnie dwa lata w ogóle się nie uczyłam.
      A ja chciałabym się cofnąć do 1 gim. i się uczyć ^^ od początku.
      No ja wf mam jutro... o 7:30 =.=
      Nie wiem jak z egzaminami będzie... ale dziękuję, że we mnie wierzysz ;)
      Rozdział jest inny głównie dlatego, że dotyczy drugiego opowiadania... które jest komedią romantyczną więc wiesz.
      I nie nie wyprała, był pisany w wakacje na równi z "Czy ciekawość może być zgubna?"
      :D
      Ja nie wiem, że dzwonek jest głośny... nam wygrywa melodyjki ^^"
      Pozdrawiam.
      Autorka

      Usuń
    2. Wybacz, że tutaj, ale chyba Ci nie przeszkadza duża ilość komentarzy, co?
      :D
      Myślisz, że ja to nie mam zaległości?
      Ooh... szczególnie z matmy.
      Dobrze, że jej dzisiaj nie mamy. Ale za to jest walnięty polski i lektura.
      Boże, jak chłopaki w siatę grają. Zaraz mnie tu rozwalą. Tak w ogóle, to piłka już trafiła w telefon i w rękę.
      Ja nie mam zerówek! Nie mam zerówek! Znowu nie mam zerówek!
      Skoro mi się udało, to Tobie musi.
      Zresztą, nie wiem, jakie masz oceny, ale przypuszczam, że średnie. Ci ze słabymi by się wcale nie przejmowali. Raczej.
      Nie no, zajefajny ten dzwonek.
      Tak w ogóle założyłam włwsnego bloga i przeniosłam opowiadania. I napisałam kilka rozdziałów. Wena mi ostatnio się rwie a rwie do pisania. Hahah. :D
      Tak w ogóle nie wiem, czy jeszcze czytasz.
      Nie wiem, jak Ty robisz, ale wydajesz mi się być takim typem osoby, która jak czyta, to raczej nie komentuje. Ale mogę się mylić...
      Hah, po w-f fiza, po czym polski - z nową nauczycielką w licie najgorsza lekcja świata, porównywalna z matmą.
      Zabiją mnie tu zaraz tą piłką!

      Usuń