Czołem moi kochani!
Mam dla was (chyba) kilka powiadomień.
Co do tego co pojawiło się u góry bloga. To jak widać odtwarzacz muzyki. Playlista zawiera moje ulubione na dzień dzisiejszy kawałki, postarałam się ułożyć ją w taki sposób, żeby przeplatające się piosenki i same melodie, tworzyły w miarę spójną całość. Te kawałki pomagały mi przy pisaniu rozdziałów i wydaje mi się, że do nich pasują. (właściwie to najbardziej pasują one do "Czy ciekawość może być zgubna?", niż historii głównej, ale mam nadzieję, że będą wam pasować do obu). W związku z tym apeluję również, by nie bać się go włączać ;).
Co do historii głównej... znowu stanęłam w miejscu. Mam plan, ale jakoś nie mogę się zabrać za rozpisywanie go, nie mam tego czegoś co sprawiłoby, że nie mogłabym oderwać się od męczenia klawiatury. Innymi słowy, na to opowiadanie nie mam na razie weny.
Co do "Czy ciekawość może być zgubna?", Rozdział 7 już jest, leży sobie na dysku i czeka. Ja sama chętnie bym go dała już, teraz, zaraz, bo wiem, że wam się bardzo to opowiadanie spodobało. Ale nie mogę, powstrzymuje mnie plan, który ułożyła moja kochana Beta i na który sama się zgodziłam, bo wtedy mi pasował i nie myślałam, że opowiadanie z Autorką, aż tak nie będzie chciało dać mi spokoju. Muszę więc sobie wszystko z Betą jeszcze raz w cztery oczy omówić, co w tym momencie jest niemożliwe, bowiem się pochorowałam i to będzie już mój drugi antybiotyk pod rząd. (nienawidzę chorować, nie lubię lekarstw) No. Na dniach zamierzam też pisać już kolejne rozdziały, póki mam jeszcze odrobinę wolnego czasu.
No i mam jeszcze jedną sprawę, a właściwie dwie na raz. Zaczęłam pisać dla was Special Halloweenowy, nie zrobię tak jak w zeszłym roku, czyli nie wymyślę czegoś na odczep się dwa dni przed czasem, tylko napiszę wam coś z głębszym przemyśleniem o bardzo zadowalającej was długości (ledwo piszę wprowadzenie w tzw. akcję, a już mam prawie dwie kartki w wordzie), będzie do tego również narysowana okładka (a właściwie to już jest narysowana) bo mam w końcu skaner i mogę wam pokazać to co nazywam swoimi rysunkami (bo w pisaniu jestem (moim skromnym zdaniem) o wiele lepsza niż w rysowaniu). No.
To chyba tyle... Postaram się aby nowy rozdział (nieważne z czego) pojawił się przed notką Halloweenową.
Dobra, to do 'zobaczenia' kochani!
poniedziałek, 30 września 2013
niedziela, 8 września 2013
Rozdział 11 - Wydarzenia zza kurtyny
Ohayo! Wybaczcie, że tak późno, ale wasza Autorka była dość zajęta ^^
Trzecia gimnazjum to nie przelewki, a na samą myśl o egzaminach w kwietniu przechodzą mnie ciary. No. W każdym bądź razie macie rozdział... nie jest to kontynuacja "Czy ciekawość może być zgubna?", ale właśnie historii głównej. Tak to ten rozdział przy którym miałam zastój twórczy, jak widać został przezwyciężony. Już nie gadam.
Miłego czytania!
'Porozmawiałam' sobie z Grellem porządnie, czyli wiecie ^^... Spokojnie! Przeżył, no bo raczej nie można umrzeć od podbitego oka, co nie? W każdym bądź razie mam jeszcze piętnaście minut do drugiego aktu, a chcę jeszcze porozmawiać z Sebastianem. Muszę się dowiedzieć czy był w tej samej sytuacji co ja, czy też był w to zamieszany tak samo jak Grell.
Trzecia gimnazjum to nie przelewki, a na samą myśl o egzaminach w kwietniu przechodzą mnie ciary. No. W każdym bądź razie macie rozdział... nie jest to kontynuacja "Czy ciekawość może być zgubna?", ale właśnie historii głównej. Tak to ten rozdział przy którym miałam zastój twórczy, jak widać został przezwyciężony. Już nie gadam.
Miłego czytania!
'Porozmawiałam' sobie z Grellem porządnie, czyli wiecie ^^... Spokojnie! Przeżył, no bo raczej nie można umrzeć od podbitego oka, co nie? W każdym bądź razie mam jeszcze piętnaście minut do drugiego aktu, a chcę jeszcze porozmawiać z Sebastianem. Muszę się dowiedzieć czy był w tej samej sytuacji co ja, czy też był w to zamieszany tak samo jak Grell.
Trzasnęłam mocno drzwiami i szybkim
krokiem ruszyłam w kierunku schodów. Pokonałam je, przeszłam
przez długi korytarz i weszłam za kulisy. Minęłam
przewodniczącego klasy, który notabene żywo gestykulując rękami,
dyskutował o czymś z Raven. Uśmiechnęłam się pod nosem, ciekawe
kiedy moja czarnowłosa przyjaciółka się zorientuje, że nasz
kochany Gabriel (nie Archanioł, przewodniczący klasy!) podkochuje
się w niej i to już od pierwszej klasy.
Moje rozmyślania przerwało zderzenie
czołowe z kolumną. Jęknęłam cicho z bólu i złapałam się za
głowę. Lekko chwiejnie zawróciłam i po dwóch minutach byłam w
charakteryzatorni, gdzie dostałam woreczek z lodem. Chłód bijący
od okładu szybko przyniósł mi ulgę. Po kilku minutach byłam
równie zadowolona jak wcześniej. Jedynym problemem był fakt, iż
torebka z lodem sprawiła, że połowa makijażu spłynęła mi z
twarzy. Rezultat był taki, że zostałam posadzona przed lustrem i
jak to ładnie chłopcy określili, 'naprawiona'.
Niestety, zeżarło mi to resztę
przerwy i jak tylko wyszłam, zostałam wezwana przez reżysera za
kulisy.
***
– ... i pamiętajcie
niech będzie tak jak w akcie pierwszym, profesjonalnie – skończył
swoją motywującą przemowę czerwono włosy.
Odpowiedziały mu pomruki
aprobaty młodych aktorów. Kilka osób podeszło do reżysera,
najpewniej, żeby o coś zapytać, reszta za to, zaczęła się
rozchodzić w różne strony. Ja akurat stałam trochę z boku,
opierając się o tą pechową kolumnę. Rozglądałam się za
Sebastianem, ale nie mogłam go nigdzie zarejestrować. Przecież
musi gdzieś tu być, bierze udział w następnej scenie...
– O czym tak rozmyślasz?
– z zamyślenia wyrwał mnie szept i ciepły oddech na szyi,
poczułam też zapach czarnych róż, który uświadomił kto mnie
zaszedł od tyłu. Mimowolnie przypomniałam sobie zdarzenia z przed
przerwy i kiedy odwróciłam głowę, żeby odpowiedzieć, miałam
już zaczerwienione policzki.
Stał za mną, nonszalancko
opierając się łokciem o kolumnę z tym swoim specyficznym
uśmiechem na ustach.
– O niczym specjalnym –
odparłam po chwili siląc się na naturalny ton.
Uśmiechnął się szerzej i
odepchnąwszy się od kolumny, stanął tuż przede mną. Pogłaskał
mnie delikatnie po głowie, tylko po to by chwilę później zjechać
na policzek i tam już zostać.
– No przecież widzę, że
coś cię trapi – jego uśmiech w jednej chwili zmienił się na
taki, którego nie lubię widzieć. Niby dalej uśmiech, ale bije od
niego taki dziwny smutek... i tak jakby poczucie winy.
– N-no, ja... ten,
znaczy... – nie mogłam jakoś dobrać słów, aby powiedzieć to
co chciałam. Dlaczego zawsze tak jest kiedy próbuję rozmawiać z
nim o 'tych' sprawach? Czemu jestem taka nieporadna?
– Rozumiem, jak chcesz to
możemy o tym porozmawiać po przedstawieniu. Przed przyjęciem,
które z organizował twój brat, powinniśmy mieć na to trochę
czasu – chłopak w lot zrozumiał o co mi chodzi. Zdjął rękę z
mojego policzka i w zamian chwycił moją dłoń. Przyciągnął ją
do ust i pocałował jej wnętrze, patrząc mi w oczy. Zarumieniłam
się po samą perukę i spuściłam wzrok z jego twarzy, napawając
się jednocześnie dotykiem tych przyjemnie chłodnych dłoni. Jak tu
przy nim zachować zdrowy rozsądek, normalnie jestem oazą spokoju,
a gdy się zbliży... Miłość to taka skomplikowana sprawa, mam już
tyle lat za sobą i jeszcze jej nie pojęłam.
– Dobry pomysł, niech
tak będzie – odparłam po dłuższej chwili, dalej nie podnosząc
na niego wzroku.
Poczułam, że czarnowłosy
puścił moją rękę i mimowolnie znowu na niego spojrzałam.
Okazało się,
że stoi jeszcze bliżej niż
wcześniej. Nasze nosy dzieliło może kilkanaście centymetrów.
Z daleka można było już
słychać wołanie Grella, wzywające aktorów do kolejnej sceny,
przez które zauważyłam iskierki determinacji w krwisto czerwonych
oczach chłopaka. Pokonał dzielące nas centymetry i złożył na
moich ustach delikatny pocałunek. Trwało to może kilka sekund, a
jednak gdybym chwilę później nie została przytulona, to mogłabym
teraz siedzieć na ziemi, bo kolana odmówiły mi posłuszeństwa.
Wdychałam zapach ciemnowłosego, nie mogąc nacieszyć się jego
obecnością... tak blisko, jak nigdy.
– Trzymam cię za
słowo...Julio – kolejny szept, przerywający moje zamyślenie...
ale jak przyjemnie przerywający.
– Ja ciebie też... –
odparłam, nie chcąc aby wypuszczał mnie z ramion.
Sebastian jednak musiał w
końcu mnie opuścić, nie przejęłam się tym jednak tak bardzo. W
końcu kolejna scena należeć będzie jedynie do naszej dwójki.
Tymczasem jednak przysiądę sobie na skórzanej kanapie i pomyślę
o czekającej nas za kilka godzin rozmowie.
***
Reszta przedstawienia i
przerw wyglądała podobnie. Na scenie profesjonaliści, choć nie
bez uczuć, za kulisami zaś prawie jak zakochani. Prawie, bo wciąż
nie do końca pewni siebie nawzajem.
Autorka nie mogła się
powstrzymać od uśmiechu pełnego politowania, patrząc na ich
zachowanie...
Sebastian jest śmiały,
choć często podenerwowany. Cheysy pragnie bliskości, choć ma
wątpliwości.
Ciekawe jak potoczy się ta
rozmowa na przyjęciu, nieprawdaż moi drodzy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)