<zerka jednym okiem i po chwili wahania wychodzi>
O-hayo... i od razu przepraszam.
Jestem beznadziejna, od tak dawna nic nie publikowałam, nie odzywam się wcale... i Was za to przepraszam. Ale tak bardzo, bardzo, bardzo. Od dłuższego czasu cierpię na straszliwy brak weny i (od początku roku szkolnego) czasu. Cały czas albo jestem w szkole, albo w domu siedzę z młodszą siostrą czy się uczę (mam tony zadań, z matmy szczególnie, co dziwne, bo jestem na humanie)... poza tym doszło mi sporo zajęć, oprócz japońskiego, który miałam cały czas, jestem teraz redaktorem naczelnym szkolnej gazetki i praktycznie co chwilę moja polonistka nakłania mnie do kolejnych zobowiązań (tu jakieś kółko, tu jakieś dodatkowe wyjścia... i tak dalej, i tak dalej...).
Wiem, zaczynam się tłumaczyć, ale tak jest. Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru zawieszać bloga, ani nic w tym guście. Mam kilka pomysłów, którymi pomału się zajmuję (czyt. piszę kiedy tylko mam czas i ochotę, jak niema jednego z elementów to nie), ale nie mogę powiedzie Wam dokładnie kiedy coś skończę, ale jak skończę to będzie na blogu.
I jeszcze raz Was przepraszam, zapowiedziałam nowe notki w wakacje i ich nie dawałam, ale mam nadzieję, że nie straciłam moich kochanych czytelników i że nikt nie będzie mnie chciał mordować.
To tyle...
Zawsze Wasza,
Cheysy
Oooo! Cheysy! Spokoojnie, nikt tu nie ma zamiaru wybierać się do ciebie z widłami i pochodniami (przynajmniej ja). Wręcz przeciwnie. Dobrze, że nam powiedziałaś, bo już się bałem, że zamknęłaś bloga. Życzę dużo weny i nie pozostaje mi nic innego jak czekać.
OdpowiedzUsuńOczekujemy niecierpliwie i spokojnie, spokojnie, poczekamy jeszcze trochę i nie będziemy mordować :D
OdpowiedzUsuńChociaż ja już standardowo - zapraszam do siebie, bo zaraz pojawi się nowa notka :D